- Dwufazowy płyn do demakijażu Nivea. Naprawdę dobrze zmywa makijaż oczu: cienie, tusz (także wodoodporny), kredkę. Nic się nie rozmazuje tylko usuwa na płatek, choć nie zawsze idealnie i do końca. Nie podrażnia oczu, nie wysusza powiek, zostawia przyjemną, tłustawą warstwę. Cena nie jest nadzwyczaj wygórowana, ale znam tańsze płyny, które działąją podobnie do Nivei, ale ta jest bardziej wydajna.
- Mydło w płynie do rąk 'Dzika róża i chaber' Polleny-Ewy. Nie natknęłam się nigdy na żaden bubel Polleny-Ewy, a to mydełko jest wręcz mistrzowskie. Nie wysusza skóry dłoni, a nawet powiedziałabym że pielęgnuje. Ma boski zapach! Bardziej wyczuwalna jest róża, jak z różanych konfitur. Kolorek też bardzo przyjemny, taki mleczno-różowy. Duży plus także za wersję tańszą, bez dozownika (tzw. uzupełniacz).
- Maska-sauna do twarzy Boots Botanics. Poza tym, że przyjemnie grzeje przy nakładaniu to niewiele z niej dobrego. Nie oczyszcza jakoś szczególnie, słabo matuje - naprawdę nic specjalnego.
- Olej ze słodkich migdałów z Naturalnego Piękna. Bardzo uniwersalny nawilżacz. Dodawałam go do balsamu albo kremu do twarzy, czasami używałam do demakijażu oczu (genialnie usuwa tusz!). Nie zdążyłam go dobrze poznać, bo szybko się skończył - miałam tylko 10 ml.
- Krem do mycia twarzy Sebo Specific z Yves Rocher. Idealnie oczyszcza skórę, świetnie złuszcza naskórek, perfekcyjnie matuje - przez cały dzień skóra się nie błyszczy! Atutem jest też ziołowy zapach. Używałam go sporadycznie, na codzień mógłby być zbyt silny.
Nareszcie kolejne zużycia kolorówkowe! Tym razem korektor do brwi i dwa błyszczyki.
- Korektor do brwi Glamour Fashion z Delii. Jest rewelacyjny! Dyscyplinuje, układa i utrwala brwi aż do demakijażu. Lekko przyciemnia (właśnie o to mi chodziło!) i pięknie nabłyszcza. Żadnym cieniem do brwi ani kredką nie udało mi się wcześniej uzyskać tak naturalnego i trwałego makijażu. Szkoda, że nie mogę go dostać nigdzie poza allegro.
- Błyszczyk Diamond Treatment 12 HR Sally Hansen. Ma piękny kolor - przezroczysty z holograficznym połyskiem różu i delikatnymi, złotymi drobinkami. Usta pomalowane tym błyszczykiem wyglądały naprawdę kusząco. Jest klejący (to lubię), bardzo mocno trzyma się ust, nawet po jedzeniu. Niestety jest drogi jak na błyszczyk i ma bandycką pojemność, tylko 2,6 ml!
- Błyszczyk z limitowanki Porcelain Rose My Secret. Kupiłam błyszczyk nr 3, o kolorze zbliżonym do koloru ust, lekko beżowym. Jest rzadki, znika praktycznie zaraz po nałożeniu, trzeba by się nim mazać co 5 minut. Daje efekt lekkiego nabłyszczenia, całkiem sympatyczny, ale nie ma to znaczenia, bo zaraz i tak kolor znika. Ma rewelacyjny zapach i smak coca coli, który jest jedynym plusem tego mazidełka.