Z tego zużycia cieszę się podwójnie - jeden kosmetyk mniej, za to zyskałam śliczny pojemniczek na drobiazgi. To masełko z Avonu z mojej ulubionej serii Planet Spa, Minerały Morza Martwego. Spodobało mi się tak bardzo, że na pewno do niego wrócę (już jedno czeka w zapasach, miałam okazję kupić za grosze...). Tyle o masełku, nie chcę kusić do zakupu ;)
Ostrzegam, że z powodu mojego wyjazdu na blogu mogą być małe zaległości, np. w liście zużywaczek. Proszę, dodawajcie etykiety: swój nick i rodzaj kosmetyku. Mam nadzieję, że po powrocie zastanę mnóstwo nowych postów z Waszymi zużyciami :)
Dla mnie niestety okazało się za słabe :( Tym bardziej z radością je zużyłam ;)
OdpowiedzUsuńfaktycznie, świetne to pudełko ;)
OdpowiedzUsuńTego masełka nie miałam, ale podobne opakowania można uzyskać zużywając masełka Cien z Lidla (mają co prawda większą pojemność - 400ml). Same masełka są bardzo dobre, niestety dostępne sezonowo :(.
OdpowiedzUsuńTak zachwalasz to masełko że mam ochotę je spróbować...zaraz po bielendzie awokado :D ale to dopiero jesienią :D słoiczek naprawdę śliczny! Gani u mnie w Lidlu ani razu jeszcze nie widziałam tych maseł Cien, mimo iż chodziłam wtedy kiedy je kupowałaś ;/
OdpowiedzUsuńShpileczko, najwyraźniej w Twoim Lidlu wykupili dość szybko :(. U mnie zapach mango stał jeszcze 2 tygodnie po premierze, pozostałe zniknęły w pierwszych dniach nowej gazetki. Odwiedzam ten sklep regularnie i gdy wypatrzę coś ciekawego, to lecę pierwszego dnia rano na polowanie, żeby dla mnie wystarczyło :/
OdpowiedzUsuń