czwartek, 22 grudnia 2011

Grudniowe zużycia

Grudzień się jeszcze nie skończył, ale nie chcę trzymać tych wszystkim pustych opakowań.
W zeszłym miesiącu nie zużyłam nic. W grudniu jednak wykończyłam 12 produktów. Nie jest tego za dużo, ale ważne, że jest.




Calmaderm – balsam aloesowy
Dobrze nawilża i wygładza. Niestety jest dostępny tylko przez Internet i cena jest wysoka. Wydajność kiepska. Polubiłam go. Pisałam o nim tutaj


Avon Food Works Intensive Callus Cream
Mój ulubieniec jeżeli chodzi o pielęgnację stóp. Doskonale nawilża i zmiękcza naskórek. Radzi sobie z mocno suchymi i popękanymi piętami. Cena bardzo dobra i wydajność też. Pisałam o nim tutaj

Miss Sporty: maskara Studio Lash
Nie polubiłam jej. Skleja rzęsy, odbija się, tworzy grudki i się osypuje. Na rzęsach nie utrzymuje się za długo. Nie polecam.
Sensique zmywacz do paznokci o zapachu kiwi
Bardzo dobrze zmywa nawet ciemne lakiery. Po zmyciu paznokcie pachną jak kiwi. Polecam. Jest tani i dosyć wydajny.
Under Twnety - Anti Acne Intense - tonik
Bardzo dobrze oczyszcza twarz. Początkowo nie byłam z niego zadowolona jednak się do niego przekonałam. Jest też bardzo wydajny. Zapach jest typowy jak dla kosmetyków Under twenty.
Timotei - odżywka Intensywna odbudowa
Przyjemna odżywka. Ułatwia rozczesywanie włosów. Nie odbudowuje ich, ale która odżywka to zrobi?
Polecam. Ładnie pachnie, włosy są po niej miękkie i gładkie.
Ziaja - mydła pod prysznic
Chyba wszyscy je znamy.Bardzo je lubię. W kolejce czeka już kokosowe. Mydła ni wysuszają, nie podrażniają, dobrze myją, są wydajne i tanie. Pachną obłędnie. Kakaowe utrzymuje się cały dzień na skórze.
Pisałam o nich tutaj

Timotei - szampon do włosów przetłuszczających się: świeżość i czystość
Chyba jest to najgorszy szampon jaki kiedykolwiek miałam. Dostałam po nim łupieżu. Włosy przetłuszczały się jeszcze szybciej niż zwykle. Nie polecam!
Biokor - krem nawilżający
U mnie się sprawdził. Dobrze nawilża jest tani i wydajny. Świetny po użyciu maseczek, które ściągają twarz.Spełnia swoje zadanie!
Pisałam o nim  tutaj




Bebeauty - antyperspirant do stóp:
Jest to 2 opakowanie które skończyłam. Żel jest taki sobie. Używam, bo  aktualnie nie mam lepszego. Hamuje potliwość stóp, ale nie na długo.Mimo wszystko warto wypróbować, bo jest śmiesznie tani.
  Pisałam o nim tutaj










 mój blog: szalone-zycie-kingi.blogspot.com


A z okazji Świąt Bożego Narodzenia 
WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO !

sobota, 17 grudnia 2011

Grudniowe opakowania


Minęła połowa grudnia, który jest całkiem udany zużyciowo, podobnie jak listopad.
  • Szampon przywracający blask z wyciągiem z nagietka Yves Rocher. Dobrze i łagodnie oczyszcza, nie zawiera silikonów, ale ponieważ jest pozbawiony silnych detergentów nie usuwa dogłębnie produktów do stylizacji. Musiałam używać co jakiś czas (mniej więcej raz w tygodniu) innego szamponu, żeby doczyścić resztki po piankach i jedwabiach. Jest dość rzadki, mało wydajny, pieni się średnio. Sam wyciąg ziołowy jest na szarym końcu i niewiele zdziała. Pachnie bardzo przyjemnie, dużo ładniej niż prawdziwy nagietek, choć trochę go rzeczywiście przypomina. Niestety wzmaga przetłuszczanie włosów, już wieczorem zaczynają się tłuścić. Zdecydowanie za drogi jak na takie działanie i pojemność.
  • Olejek myjący pomarańczowy z Biochemii Urody. Moje cudo do oczyszczania twarzy, pisałam już o nim na tym blogu. Idealnie oczyszcza nie naruszając ochronnej warstwy skóry, nie powoduje uczucia ściągnięcia, pielęgnuje, ogranicza wydzielanie sebum. Jest genialnie wydajny i pięknie, pomarańczowo pachnie. Zmywa makijaż, nawet wodoodporny tusz. Zawsze do niego wracam.
  • Balsam do ciała słodkie trufle i migdały Farmony. Moim zdaniem nie jest warty zakupu. Szczegóły tutaj: KLIK
  • Oliwka pielęgnacyjna Hipp. To druga oliwka, po Babydream, z której jestem tak bardzo zadowolona. Używałam jej po kąpieli. Wchłania się świetnie jak na oliwkę, nie tłuści i nie oblepia. Cudownie nawilża skórę, staje się mięciutka jak skóra dziecka. Sprawdza się także w pielęgnacji włosów. Nakładałam ją na włosy na całej długości, ale nie miałam problemów z jej zmyciem. Po użyciu włosy stawały się bardziej miękkie i odżywione. Nadaje się też oczywiście jako preparat do demakijażu oczu. Zbawienne działa też na skórę po depilacji. Wygrywa z oliwką Babydream tym, że butelka nie tłuści się i nie oblepia. Ma też dużo przyjemniejszy zapach: łagodniejszy, taki "dzieciowy". Szkoda tylko, że cena jest ponad dwukrotnie wyższa, a pojemność mniejsza.

piątek, 9 grudnia 2011

Zużycia listopadowe

Na początku listopada wyznaczyłam kilka kosmetyków do zużycia, jednak niestety udało mi się wykońcyć tylko perfumy

A teraz zużycia nieplanowane, które pojawiły się w międzyczasie



Farby tej używam na 3 razy, bo farbuję tylko odrosty. Najfajniejsza jest w niej chyba odżywka. Kolor wychodzi mniej więcej taki jak na opakowaniu a włosy rudzieją dopiero po kilkunastu myciach, więc jest ok.

 Mydło Isana i maska do włosów Gloria. Jestem zadowolona z tych produktów i pewnie kupię je kolejny raz.

Nareszcie zużyłam tą maseczkę. Nie polecam, przy ostatnim użyciu tak podrażniła mi twarz, że doprowadzałam ją do używalności przez tydzień.


Nie. Nic nie robi z rzęsami, w dodatku ma w sobie jakiś brokat, który osadza się na rzęsach i w sumie po co, bo go nie widać, więc jeśli ktoś się nastawi na jakiś błyszczący efekt to się przeliczy.
 
MattersAtAll http://turningthelightsout.blogspot.com 

wtorek, 29 listopada 2011

Spore zużycia październikowo-listopadowe



Trochę mi się tego już nazbierało, torebka na zużyte kosmetyki pękała w szwach więc najwyższy czas na opublikowanie posta. Podzieliłam kosmetyki na dwie grupy aby lepiej było je widać.



Kuracja przeciw wypadaniu włosów Radical - o tych ampułkach naczytałam się sporo i w większości pozytywnych opinii dlatego też dużo od nich wymagałam. I niestety chyba za dużo. Codzienne aplikowanie zawartości ampułki na skórę głowy było dla mnie dość uciążliwe gdyż mam długie, kręcone i plączące się włosy, jednak stwierdziłam, że może warto się pomęczyć. Efekt owszem był, ampułki zmniejszyły wypadanie włosów na jakiś czas gdzieś o 20 procent ale liczyłam na coś więcej. Pomału tracę nadzieję, że cokolwiek jest w stanie pomóc moim wypadającym włosom.

Głęboko odżywiający wosk do włosów Beauty Formulas -
ten produkt również zakupiłam pod wypływem pozytywnych opinii ale stosowałam go zbyt nieregularnie żeby móc stwierdzić czy rzeczywiście wzmacnia włosy. Niemniej jednak po każdym użyciu były one miękkie, pachnące i ładnie błyszczące. Być może kiedyś do niego wrócę.

Nawilżająca odżywka do włosów Granat i Aloes Alterra -
tę mini wersję zakupiłam jeszcze na wakacyjny wyjazd. Jej ilość nie pozwoliła mi określić czy faktycznie jest w stanie nawilżyć włosy ale miała ładny zapach, ciekawy skład, włosy się po niej łatwo rozczesywały i nie robiła mi siana na głowie.

Pianka do włosów kręconych Wellaflex -
pianka na moich włosach się kompletnie nie sprawdziła, niezależnie ile jej użyłam efekt zawsze był niezadowalający, nie podkreślała odpowiednio skrętu. Plusem jest ładny zapach. Więcej nie kupię.

Zmywacz do paznokci Cien -
zwykły zmywacz, bez rewelacji ale szkód też nie wyrządził.

Pomadka ochronna Olive & Lemon Nivea -
a to produkt, który z chęcią zużyłam. Pomadka jest moim zdaniem lepsza od wersji klasycznej, daje bardziej zauważalne nawilżenie i ma ładny zapach. Szału jednak nie ma, z moimi suchymi ustami nawet Carmex sobie nie radzi. Na pewno wypróbuję jeszcze wersję z miodem.


Kremowe mydło pod prysznic Masło kakaowe Ziaja -
moje ulubione, zawsze do niego wracam. Genialny zapach, nie wysusza, duża pojemność, niska cena, mi nic więcej nie potrzeba.

Cukrowy peeling do ciała Slim no limit Hean -
właściwości ścierające ma bardzo dobre jednak zapach jest okropny, pachnie jak płyn do mycia naczyń. Z tego powodu nigdy więcej go nie kupię.

Hialuronowy płyn do higieny intymnej Lirene -
zawsze gdy zdradzę go z innym pokornie do niego wracam. Ma bardzo delikatny zapach, absolutnie nie wysusza a wręcz przeciwnie, jest bardzo wydajny, fajnie się pieni, ma wygodne opakowanie z pompką, którą można dozować różną porcję produktu. Jedynym minusem jest dość słaba dostępność, do tej pory spotkałam go tylko w Auchanie a i też nie zawsze tam jest.

Sól do kąpieli miód i mleko BeBeauty -
ot zwykła, tania sól do kąpieli. Moim zdaniem nie robi absolutnie nic poza tym, że trochę pachnie. Zapach jednak absolutnie nie kojarzy mi się ani z mlekiem ani miodem.

Tonik oczyszczający Corine de Farme -
bardzo dobry tonik, pisałam już o nim tutaj.

Żel micelarny BeBeauty -
kolejny z moich ulubieńców, zużyłam już ich trochę. Żel ten może nie jest zbyt wydajny ale jest bardzo łagodny dla skóry, nie wysusza, dobrze radzi sobie ze zmywaniem makijażu no i jest tani. Co do tego czy zmywa makijażu oczu się nie wypowiem, do tego celu używam innych specyfików. Ja jestem z niego bardzo zadowolona.

poniedziałek, 28 listopada 2011

Jeszcze trochę opakowań z listopada


W listopadzie cieszę się naprawdę dużą ilością pustych opakowań. W grudniu pewnie już niewiele się pokończy.
  • Żel chłodzący Termo wyszczuplanie od Ziai. Wygładził i nieco ujędrnił moją skórę. Za sprawą intensywnych ćwiczeń zgubiłam trochę centymetrów i myślę, że produkt Ziai pozwolił mi utrzymać skórę w dobrej kondycji. Niestety jeśli chodzi o sam cellulit to niewiele zdziałał. Żel chłodzący nie chłodzi tak, jakbym sobie tego życzyła. Efekt chłodzenia jest delikatny, powiedziałabym nawet że mizerny. Ze względu na porę roku nawet dobrze, że tak jest, ale w lecie nie byłabym z niego zadowolona. Cena dość wysoka jak na Ziaję, ale normalna jeśli chodzi o preparaty antycellulitowe i wyszczuplające. Rewelacyjne opakowanie z pompką pozwala na higieniczne i wygodne dozowanie. Konsystencja żelowo-kremowa, łatwo się rozsmarowuje i dość szybko wchłania.
  • Zmywacz bezacetonowy do paznokci o zapachu ananasa z Drogerii Uroda. Kupiłam zachęcona niską ceną jak na taką pojemność i zapachem ananasa. Zmywa nieźle, ale miałam już dużo lepsze zmywacze. Raczej nie kupię go ponownie.
  • Serum do pielęgnacji biustu i dekoltu AA Ciało Szczupłe. Żel ma konsystencję żelowego, gęstego kisielu oraz delikatny zapach. Jest lepki, po smarowaniu piersi zawsze kleją mi się ręce. Dość długo się wchłania. Jeśli chodzi o działanie to jest to tylko i wyłącznie produkt nadający się jako podkład pod masaż czy samokontrolę piersi. Nie uniesie, nie poprawi kształtu, nawet nie ujędrni skóry. No może trochę ją wygładzi. Używałam go regularnie, przynajmniej raz dziennie, od prawie dwóch miesięcy, także plusuje wydajnością. Nie kupię go drugi raz, wracam do ukochanego kremu Ziai Rebuild.
  • Próbki kremu Clarena Mat Cream. Starczyły mi na niecały tydzień. Niewiele mogę powiedzieć o samym działaniu kremu przez tak krótki czas. Na pewno nieźle matuje, ale tworzy trochę lepką powłokę na twarzy. Ma ładny niebieski kolor, przyjemny zapach i tępą konsystencję.
  • Olej tamanu z Biochemii Urody. Mój cudotwórca! Bardzo żałuję, że się skończył. Używam go na noc samego albo w towarzystwie żelu hialuronowego. Świetnie łagodzi zmiany trądzikowe, genialnie reguluje sebum, nawilża, wygładza, wyraźnie odnawia skórę. Odkąd stosuję tamanu pozbyłam się praktycznie problemów skórnych. Rano zawsze uśmiecham się dzięki niemu do lustra. Niestety zapach ma nieszczególny, w dodatku mój mąż go nie może wytrzymać. Codziennie wieczorem muszę się nasłuchać, że się paskudztwami smaruję. :)
  • Jedwab do włosów L'Biotica. Jak to jedwab napakowany silikonami: chroni włosy przed działaniem temperatury, nabłyszcza zewnętrznie, sprawia że włosy lepiej się układają, trochę poprawia skręt. Pasował mi, chociaż z Biosilku byłam bardziej zadowolona.
  • Krem nawilżający matujący 25+ Ziai. To niewątpliwie jedno z większych odkryć ostatnich miesięcy i chyba najlepszy krem drogeryjny jaki miałam do tej pory. Przeznaczony dokładnie dla takiej skóry, jaką posiadam. Nie zapycha co mnie zaskoczyło, nawilża w miarę dobrze, matuje twarz tak zdrowo a nie sztucznie. Ma delikatny, przyjemny zapach, dobrze się rozprowadza, szybko wchłania. To ważne, bo rano spieszę się z makijażem. Trochę niewydajny, ale niska cena to zdecydowanie rekompensuje.
  • Odżywka do paznokci Nail Protex Sally Hansen. Mam dużo produktów od Sally Hansen, jedne lepsze inne gorsze, ale nie zawiodłam się jeszcze na żadnej odżywce do paznokci. Nail Protex używałam regularnie do wzmocnienia paznokci. Regeneruje, odżywia i dobrze wzmacnia. Paznokcie stają się niemal tak twarde jak tipsy i przestają się łamać. Niestety nie zapobiega rozdwajaniu. Chociaż na paznokciu wysycha szybko, to nie zastyga w buteleczce.

Zapraszam na giveaway do Księżniczkowych pasji -> klik.

wtorek, 15 listopada 2011

Kolejne opakowania listopadowe

To zużycia długoterminowe - męczyłam te opakowania przez około pół roku.
  • Intensywnie regenerująca maseczka do włosów blond Biovax L'Biotici. Uwielbiam waxy, moim skromnym zdaniem to najlepsze maski dostępne na rynku. Skład do zakochania: mnóstwo naturalnych ekstraktów, brak silikonów, SLSów, parabenów i innych chemicznych dziadostw. Jest z tą maską trochę zabawy - nakładanie pod czepek, ogrzewanie czepka suszarką, zawijanie ręcznikiem i siedzenie pół godziny. Efekty są zawsze zachwycające jeśli chodzi o kondycję włosów: są niewiarygodnie miękkie, aż chce się ich cały czas dotykać! A do tego pięknie się układają, nie są obciążone, a końcówki się nie rozdwajają. Niestety nie zauważyłam wpływu na kolor włosów. Nie rozjaśnia, nie daje słonecznych refleksów, nie ożywia.
  • Pielęgnujący żel pod prysznic z perełkami olejku i ekstraktem z trawy cytrynowej Nivea. Nie mam dużych wymagań co do takich produktów - mają ładnie pachnieć i dobrze myć. To drugie Nivea spełnia jak najbardziej, z zapachem znacznie gorzej. Jest intensywny, odświeżaczowy, zbyt cytrusowy. Może i odpowiedni na upalne dni, ale nie odświeża tak jak lubię. Sam żel naprawdę porządny, gęsty, wydajny. Nie pieni się zwykłą pianą tylko zamienia w taką kremową piankę. Sprawdził się też przy goleniu.
    Ogromnym plusem jest to, że nie wysusza skóry. Nie wiem czy tu zasługa tych rzekomych perełek olejku. Fajnie prezentuje się na półce - świetny zielony kolor i wędrujące pomarańczowe kuleczki. Na pewno wygląd tego żelu może zachęcać do zakupu, w przeciwieństwie do zapachu.

Na koniec trochę prywaty. Założyłam wielotematycznego bloga Księżniczkowe pasje bez ładu i składu. Będzie nie tylko o kosmetykach i makijażu, ale także o technikach hand-made i gotowaniu. Blog jest obok w blogrollu, zapraszam zawsze przy okazji wizyty na Manii Zużywania. Pozdrawiam!

środa, 9 listopada 2011

Z początku listopada

Październik nie był moim najlepszym miesiącem zużyciowym, za to w listopadzie jest już znacznie lepiej. Niedługo opublikuję też kolejnego posta, bo mam sporo końcówek kosmetyków.
  • Peeling do ciała BeBauty Body Expertiv z Biedronki. Kupiłam go na sierpniowych wyprzedażach w Biedronce. Ma genialny zapach owoców leśnych, dużo naturalnych drobinek, kisielową konsystencję. Nie jest to mocny zdzierak, można go używać często. Świetne opakowanie a la kosmetyki TBS - estetyczne, zachęcające do kupna i przede wszystkim wygodne, bo pozwala zużyć kosmetyk do końca.
  • Ekskluzywny płyn micelarny Royal Pearl Elixir od Eveline. Bardzo dobrze usuwa makijaż i zanieczyszczenia już za pierwszym pociągnięciem. Zostawia twarz nawilżoną i odświeżoną, pokrytą delikatnie lepkim filmem (ale nie jest on denerwujący jak w przypadku innych miceli). Trochę gorzej sprawdza się przy usuwaniu tuszu do rzęs, chociaż daje sobie radę.
    Ciekawy skład, mam wrażenie że wyciągi z ostryg i pereł naprawdę działają, bo skóra staje się jakby bardziej promienna, rozświetlona, młodsza. Butelka z wygodnym dozownikiem, przyjazne opakowanie, w rozsądnej cenie. Na pewno jeszcze nie raz kupię ten micel.
  • Dwufazowy płyn do demakijażu oczu i ust Delii. Pisałam już o nim na tym blogu: Klik
  • Saszetka do kąpieli Jałowiec & Świerk Dresdner Essenz. Po wrzuceniu proszku zabarwienie wody jest zielono-trawiaste. Zapach genialny - bardzo intensywna woń leśnych drzew iglastych, nie ma tu nic chemiczno-sztucznego. Pamiętam ten zapach doskonale z dzieciństwa, kiedy jeździłam do sanatorium i miałam inhalacje. Właśnie inhalowali mnie dokładnie tą samą mieszanką jałowcowo-świerkową. Seans kąpielowy z tą saszetką to prawdziwy relaks i odprężenie. Świetnie rozluźnia i przynosi ukojenie zmęczonemu organizmowi, szczególnie po wysiłku fizycznym. Właściwości pielęgnacyjnych raczej nie ma, ale wrażenia aromaterapeutyczne zapewnione.
  • Saszetka do kąpieli Eukaliptus & Cytrus Dresdner Essenz. Pisałam już o niej na tym blogu: Klik
  • Płatki nasączone zmywaczem do paznokci Wetnwild. W życiu nie miałam większego bubla. Nie robią nic, nawet nie sprawiają wrażenia, że zmywają lakier. Są niemal suche, wielokrotne tarcie o paznokieć nie przynosi rezultatu. Zużyłam je nasączając innym zmywaczem.
  • Żel do kąpieli 'Oliwa z oliwek' Yves Rocher. Żel ma konsystencję trochę rzadką, choć miewałam żele jeszcze bardziej rozwodnione. Dobrze myje, świetnie pachnie (po oliwce nie spodziewałam się za wiele, a pozytywnie mnie zaskoczyła), pieni się wystarczająco. Nie wysusza skóry, co dla mnie jest już zaletą. Cena bardzo korzystna jeśli kupuje się pojemność 400 ml. Akurat tej wersji zapachowej zużyłam miniaturkę 50 ml, którą dostałam gratis do zakupów.

niedziela, 30 października 2011

Zużycia z października

Zużycia idą mi coraz lepiej z czego bardzo się cieszę. Niektóre produkty z chęcią wyrzucę inne z przykrością.



 

Avon, Foot Works, Intensive Callus Cream (Krem intensywnie zmiękczający stopy)

 Mój ulubiony krem do stóp. W moim domy gości już kilka lat. Nie znalazłam lepszego. Zmiękcza niesamowicie stopy, które są twarde jak kamień (dosłownie). Ja używam zapobiegawczo i jestem zadowolona. Osoby z problemami znajdą w nim swojego ulubieńca. Zapach średni, długo się wchłania, ale używam go na noc.
Polecam wszystkim. Warto wypróbować.
                               

Lactacyd Femina, Emulsja do higieny intymnej
Co tu dużo mówić? Spełnia swoje zadanie tak jak powinien. Myje, odświeża, nie podrażnia, nie wysusza.  Wydajność bardzo dobra, cena przyzwoita. Zapach delikatny. 






 
ZIAJA BLUBEL Mydło pod prysznic jabłko - agrest
Przyjemne mydełko. Nie wysusza, nie nawilża, nie szkodzi skórze. ładnie pachnie. Jest bardzo wydajny. Używa go cała moja rodzina. Nie utrzymuje się na skórze. Dobrze myje. Spełnia swoje zadanie, bo niczego więcej od mydła/żelu pod prysznic nie oczekuję. Cena rewelacyjna.
O nim pisałam tutaj:Kliknij 
 Bentley Organic: Szampon do włosów normalnych i przetłuszczających się
Najgorszy szampon jaki kiedykolwiek w życiu miałam. Włosy po umyciu są zaraz tłuste.  Katastrofa. Dałam tatowi i dostał po nim strasznego łupieżu. Jedyną zaletą jest zapach. Szampon do najtańszych nie należy. Nie warto go kupować. Nie polecam.
O nim pisałam tutaj: Klik
 Under Twenty, Anti Acne, Tonik oczyszczająco-matujący
Bardzo lubię ten tonik. Co prawda nie matuje, ale od tonika tego nie oczekuję. Dobrze oczyszcza, skóra się po nim nie lepi, nie świeci. Ważne jest też to, że nie wysusza, ale też nie nawilżą. Krzywdy nie robi.
Nie zapycha, ale też nie zwalcza pryszczy. Warto wypróbować. Dla mnie jest to dobry tonik, ale znam lepsze. 
 Joanna, Naturia, Szampon z miętą i wrzosem do włosów normalnych, ze skłonnością do szybkiego przetłuszczania się

Szampon jak dla mnie to niewypał. Dobrze myje i oczyszcza to fakt, ale:
nie przedłuża świeżości włosów i moje włosy po jego użyciu sterczą na wszystkie strony i nic się z nimi nie a zrobić. Wyglądam jakbym miała jakieś afro na głowie. Wadą jest też wydajność, bo znika w mgnieniu oka, ale za taką niską cenę jest dobrze. Ja go więcej nie kupię. 
 Bi-es, Hannah Montana, Shine On! Parfum Deodorant (Dezodorant perfumowany z atomizerem)
Skusiła mnie niska cena i zapach oczywiście. Pachnie mega owocowo czy tak jak lubię. Nie utrzymuje się długo, ale i tak go lubię. Kupuję dla samego zapachu. Starczył mi na dosyć długo.


 Dove, Repair Therapy, Silk and Sleek Shampoo (Szampon wygładzający do włosów)

Początkowo byłam nim zachwycona, ale włosy szybko się do niego przyzwyczaiły i  już tak fajnie nie było. Wygładza, nie wpływa na świeżość włosów. Taki przeciętny.
Pisałam o nim tutaj: Klik






  Calmaderm: krem do stóp
Całkiem przyjemny krem jednak emu z Avonu nie dorównuje. Jest dobry, ale i cena jest wyższa i ciężko dostępny. Mimo to lubię go.
 Lip smacker : Coca cola
Jest po moja pierwsza pomadka, którą skończyłam. bardzo się  tego powodu cieszę. Jest to raczej taki gadżet. Nie robi nic, ale go lubię. Pewnie dlatego, że jestem miłośniczką coli.
 Stimulin: maseczka stymulujśca wzrost włosów
Na porost włosów nie działa, ale na to nie liczyłam. Co robi?:
-Zagęszcza włosy
- Są miękkie i gładkie
- Błyszczą sie
- Nie powoduje łupieżu
- Lekko nawilża

Pisałam o nie tutaj: Klik


Zapraszam na mojego bloga: szalone-zycie-kingi.blogspot.com

poniedziałek, 3 października 2011

Zużycia z września

Udało mi się trochę zużyć we wrześniu - powinien tu także być szampon Head&Shoulders, ale wrzucałam go już ostatnio ;) A więc co my tu mamy?
  • Ziaja - płyn do demakijażu oczu
Ostatnimi czasy przypasował on mi znacznie bardziej niż wersja dwufazowa, wydaje się być delikatniejszy, a tak samo skuteczny. Do tego tani i wydajny, czego chcieć więcej? :)
  • Essence - tusz do rzęs MultiAction
Jeden z lepszych tuszów, jakie miałam. Wydłuża, pogrubia, podkreśla, nie skleja. Co prawda po kupieniu warto go przetrzymać jakiś czas, żeby ciut przesechł, bo z początku jest go zbyt dużo, jest zbyt rzadki, zbyt "mokry" ;) To chyba moje 3 opakowanie, choć kolejnego na razie nie kupiłam, znalazłam nowy nr 1, jakim jest Kobo - Lash Modeling Mascara :)
  • Avon Planet Spa - śródziemnomorski krem do ciała z oliwką
Męczyłam go dość długo, jakoś nie mogłam się przekonać, ale wreszcie koniec końców go wręcz pokochałam, jak wiele moich avonowych klientek - co katalog mam na niego kilka zamówień. Ślicznie pachnie, nawilża, ma świetne opakowanie...
  • Avon Senses - żel pod prysznic Lagoon 500ml
Wybaczcie, ale chyba nie umie recenzować żeli pod prysznic :P Ten rolę swoją spełnia - czyści, dobrze się pieni, ładnie pachnie, jest wydajny - cała moja naprawdę duża rodzina pomagała mi go wykończyć i jak na złość w ogóle go nie ubywało ;) 
  • Isana - żel pod prysznic Arbuz i mięta wodna 300ml
Tradycją już jest, że skuszam się na każdą edycję limitowaną tych żeli - uwielbiam je! Są tanie jak woda, do tego szybko się je zużywa, bo są dość niewydajne (tak, to ma swoje plusy ^^), pachną zazwyczaj obłędnie! Dla mnie to taki bardzo miły dodatek na półce przy wannie - aromatyczna kąpiel gwarantowana, za grosze ;)
  • Marba - puder do kąpieli Pomarańcza i czekolada
W przypadku Limonki i bazylii z tej serii przynajmniej zapach był na plus... Tu plusów nie mam żadnych. Nie pieni się prawie wcale, a ta piana która się tworzy znika szybciutko, zapach jest bardzo chemiczny, wręcz nieprzyjemny, woda wygląda nieapetycznie pomarańczowo. Nie nie nie, nawet za 2zł.
  • Dentalux - płyn do płukania ust X-tra Mint
Też nie mogłam się do niego przyzwyczaić z początku - wydawał się strrrasznie ostry, tak, że wręcz paraliżował usta. Ale po jakimś czasie używania wrażenie to osłabło i zostało tylko przyjemne odświeżenie paszczy ;) Na razie mam inny płyn, z Lidla, ale myślę, że wrócę do tego znowu. Może wypróbuję inny "smak" :)

sobota, 1 października 2011

Jeszcze parę drobiazgów


Zużycia bardzo długoterminowe:
  • Dezodorant-antyperspirant 'Bawełna' Jardins du Monde Yves Rocher. Sam dezodorant nie jest antyperspirantem, bo nie blokuje wydzielania potu. Mam to szczęście, że pocę się nieznacznie, nawet przy wysiłku fizycznym czy mocnych upałach, dlatego spełnia on moje wymagania dotyczące skuteczności. Dla kogoś bardziej potliwego może być jednak nieodpowiedni. Największymi atutami tego dezodorantu są zapach, wydajność i opakowanie. Pachnie łagodnie, coś jak świeże pranie wypłukane delikatnie kwiatowym płynem. Zapach nie zmienia się przy poceniu, świetnie neutralizuje. Wydajnością zaskoczył mnie bardzo pozytywnie. Zwykle kulki YR kończyłam po dwóch miesiącach, a tą mam znacznie dłużej, nie pamiętam już nawet od kiedy. Nowe opakowania dezodorantów YR są dużo lepsze. Mają większą kulkę, co jest znacznie wygodniejsze, bo nie trzeba się namachać. Nie zacina się, a przede wszystkim dezodorant nie pozostaje i nie zasycha na brzegach, co irytowało mnie w poprzednich kulkach.
  • Krem 'Artystyczny Nieład' Shock Waves Welli. Nie skleja włosów, jeśli nie użyje się zbyt dużej ilości - wystarczy naprawdę odrobina w zagłębieniu dłoni. Rozcieram obiema rękami i nakładam na moje loczki. Efekty są genialne i to w zaledwie kilka sekund. Czupryna zyskuje rewelacyjną objętość dzięki idealnie skręconym sprężynkom. A do tego przecudnie pachnie - można się uzależnić od tego zapachu. Przez to, że wystarcza tylko kapka produktu jest niezwykle wydajny - opakowanie używałam prawie dwa lata! Wyciągnęłam już zapasów następne pudełko.
  • Miniaturka mleczka do ciała 'Kokos z Malezji' Yves Rocher. Zaskoczył mnie pozytywnie składem - zaraz za wodą mamy olej ze słodkich migdałów, masło shea, aloes, a za kawałek olej kokosowy. Mleczko świetnie i długotrwale nawilża, gładko się rozprowadza, nie jest za rzadkie ani za gęste. Właśnie konsystencja nie jest lejąca - typowa dla mleczka, to raczej lekki balsam, ale mnie to odpowiada. Zapach jak najbardziej na plus, powiedziałabym że delikatnie kokosowo-migdałowy, nie jest intensywny. Szkoda, że dłużej nie utrzymuje się na skórze. Jak tylko wykończę balsamowe zapasy skuszę się na pełnowymiarowe opakowanie.
  • Miniaturki odżywki do włosów i żelu pod prysznic z hotelu Sheraton. W prezencie ślubnym dostaliśmy romantyczny weekend w hotelu Sheraton w Sopocie i stąd w mojej kosmetyczce znalazły się te miniaturowe kosmetyki. Cała linia ma orzeźwiający zapach mandarynki. Bardzo fajne produkty - żel pięknie pachnie, nie wysusza, jest wydajny i dobrze myje. Odżywka starczyła mi na 2 użycia, ma dużo silikonów i nie bardzo mi odpowiadała. Jej działanie porównałabym do masek Pantene.
  • Żel do mycia twarzy głęboko oczyszczający Pure System Yves Rocher. Przy ostatnich wizytych w YR dostałam te próbki. Żel zawiera dużo drobinek, ale nie są one ostre, peelingują bardzo delikatnie. Żel dobrze oczyszcza, lekko ściąga skórę. Nie mogę ocenić jego długotrwałego działania na zaskórniki, wypryski czy sebum. Zapach ma niestety odrzucający. Nie kupię pełnowymiarowego opakowania, bo od dawna używam do twarzy tylko łagodnych oczyszczaczy bez SLS.

piątek, 30 września 2011

Wrześniowy Projekt Denko

Wrzesień niewątpliwie obfitował w zużywanie. Oto, co wykończyłam w czasie ostatniego miesiąca:


Górny rząd od lewej:
1. Avon Woda toaletowa Just Play dla Niej 
Posiada nawet ładny zapach (trochę słodki), ale krótko się utrzymuje. Pomimo, że na początku zapach wydaje się owocowy i świeży, to później staje się mdły i szczerze powiedziawszy zużycie tych perfum było dla mnie już prawdziwą męką. Niedroga - w promocji 19,90 zł za 50 ml.
2. Wibo Lovely Spectular Me Tusz pogrubiający
Skusiła mnie też jego szczoteczka (gumowa, dobra do rozczesywania) no i jak zwykle cena. Nie wiem czy trafiłam na felerny egzemplarz tego tuszu w Rossmanie (już nie raz mi się zdarzyło kupić u nich coś starego, wyschniętego albo wcześniej otwieranego) czy on ma po prostu takie właściwości. Miał lepsze i gorsze dni - przy gorszych potrafił tak masakrycznie skleić rzęsy, że makijaż nadawał się tylko do zmycia. Zostawiłam go do rozczesywania pomalowanych już rzęs, aż pewnego dnia zauważyłam, że się skończył lub doszczętnie wyschnął - uff na szczęście :) Z największą przyjemnością skierowałam go do śmietnika :D
3. Cashmere Secret Baza wygładzająco-rozświetlająca pod makijaż
Saszetka starczyła mi na kilka razy. Ma fajną konsystencję - nie jest to płyn, bardziej ciało stałe o "silikonowej" strukturze. Świetnie się wchłania i dopasowuje do skóry, dodatkowo nadaje jej blasku i pozostawia delikatny brokat. Sprawdziła się rewelacyjnie na wesele - makijaż utrzymał się do rana.
4. Iwostin Purritin Żel redukujący zmiany potrądzikowe
Żel jest przezroczysty, stosowałam go tylko na noc. Dobrze się wchłania i już po chwili można wyczuć delikatne ściągnięcie skóry oraz przyjemny chłodek. Rano twarz wygląda na wygojoną i gładką. Między innymi dzięki niemu wygrałam wojnę z nieprzyjaciółmi podczas ich natarcia ;)

Dolny rząd od lewej:
5. Cleanic Kindii Oliwka dla niemowląt i dzieci
Oliwkę posiadam w swoim zbiorze kosmetyków, odkąd dowiedziałam się, że jestem w ciąży (smaruję się nią codziennie, aby zapobiec rozstępom), tym bardziej chciałam ją wypróbować do twarzy. I co? To najlepszy "krem" do twarzy jaki miałam!!! Przestałam się świecić, skóra się wygładziła i zero nieprzyjaciół (niezależnie czy stosowałam ją na noc, czy na dzień). Mój sposób na oliwkę był taki: odrobinę oliwki (dosłownie kroplę) nanosiłam na twarz, wsmarowywałam, a nadmiar usuwałam wacikiem. Zużycie zajęło mi chyba pół roku przy codziennym stosowaniu.
6. Olej rycynowy
Zużycie tej 30-gramowej buteleczki zajęło nam (dzielę ten specyfik razem z mamą) około miesiąca. Widocznie przyspiesza porost włosów, brwi i odbudowuje rzęsy.
7. Mydełko naturalne z nanosrebrem 
Ma naturalny zapach, słabo wyczuwalny (podobny do zapachu szarego mydła). Nie zaszkodziło skórze mojej twarzy, nie podrażniło i nie uczuliło. Nie zauważyłam, żeby zrobiło cokolwiek z moją buzią, a mniej więcej w połowie używania zaczęło się rozpadać na kawałki. Większość obietnic producenta nie została spełniona - mydło nie pomagało w gojeniu się ran i nie zredukowało trądziku ani stanów zapalnych.
8. Masło do ciała Hawaiian Tropic Coconut Body Butter 
Produkt zapewne doskonale znany. Posiada wspaniały zapach (jak pisało większość dziewczyn-testerek, nie jest to mdła woń kokosu, ale mix kokosu z owocami). Doskonale nawilża na cały dzień, zalecane po opalaniu (ja go w taki sposób nie stosowałam, ponieważ w tym roku unikam słońca, więc nie wiem, czy utrzymuje opaleniznę). Skóra jest ewidentnie wygładzona. Dobrze się wchłania, nie trzeba go mocno wcierać. To typowa konsystencja masła - nie za rzadkie, nie za gęste. Zapach masełka utrzymuje się bardzo długo, wnika w ubranie, pozostając na dłuższy czas (co ja osobiście uwielbiam!), a jednocześnie nie pozostawia śladu na nim. Jest warte swojej ceny, działa lepiej niż niejeden balsam.
9. Avon Krem intensywnie zmiękczający stopy
Naprawdę dobry kosmetyk i to w dobrej cenie. Super wydajny, nawet nie pamiętam dokładnie kiedy go kupiłam. Ma ładny, mentolowy zapach i co najważniejsze - "robi robotę" - doprowadził moje stopy do idealnej gładkości (przy codziennym wieczornym stosowaniu). Konsystencja może się nie każdemu spodobać - taka trochę podobna do wazeliny, przez co krem nie wchłania się od razu, ale dzięki temu stopy są długo nawilżone.

Na bardziej obszerne recenzje tych kosmetyków zapraszam tutaj :)

czwartek, 22 września 2011

Wrześniowe zużycia

Hej. Jest to moja pierwsza notka na tym blogu. Z tego miejsca chcę pozdrowić inne autorki tego bloga.

1. Marba puder do kąpieli czekolada z pomarańczą.
Opakowanie to wygodna saszetka zawierająca 75 g produktu. Po wsypaniu do wanny powstaje dosyć duża piana, która utrzymuje się z 15 minut. Woda zabarwia się na kolor  pomarańczowo-żółty i jest zmiękczona. Fajny gadżet, ale więcej nie kupię.
2. Kremowy żel do stóp - BeBeauty
To moja perełka. Kupiłam w Biedronce na 2,99 czy 3,99 (nie pamiętam). Myślałam, ze za taką cenę będzie to bubel, ale się myliłam. Jest to mój ulubiony krem do stóp. Szybko się wchłania i co najważniejsze nogi mniej się pocą. Krem zapobiega nieprzyjemnym zapachom. Rewelacja. Za taką cenę polecam.
3. Malwa Hand Care - Krem do rąk nawilżająco -wygładzający.
Krem kupiłam dawno temu za około 3 zł. Dla mnie jest super. Jeżeli chodzi o nawilżanie dłoni to jestem bardzo wymagająca, a ten krem spełnia wszystkie moje zachcianki. Poza tym jest bardzo wydajny.
Szczegóły tutaj: Kliknij.
Ziaja Blubel - mydło pod prysznic Jagoda i porzeczka.
Kocham, kocham, kocham. To już moje 5 opakowanie. Zapach boski. Pachnie rewelacyjnie, owocowo i soczyście. Nie nawilża, ale nie wysusza. Cena też bardzo fajna jak  za 500 ml (ja kupiłam w promocji po 4,50).
Avon - dezodorant w kulce
Zużyłam z wielkim trudem, bo dezodorant schnie dokładnie 15 minut, brudzi ubrania, pozostawia osad. Katastrofa. Plusem jest tylko zapach, ale mimo wszystko nie polecam. Jeden wielki bubel.

Jak widzicie zużycia niewielkie, ale myślę, ze z każdym miesiącem będzie ich więcej.
Zapraszam również na mojego bloga: szalone-zycie-kingi.blogspot.com

wtorek, 20 września 2011

Najnowsze zużycia.

Witajcie Czytelniczki!! :) Mam zaszczyt zamieścić swoją pierwszą notkę na blogu Mania zużywania! Tym samym pragnę powitać wszystkie współtwórczynie tego niesamowitego bloga. :)
Moje dotychczasowe zużycia, których udało mi się do tej pory nie wyrzucić, nie są zbyt piorunujące, bo jest ich tylko kilka. Oto one:

  • Podkład Miraculum Ideal Satin - jeszcze niedawno szukałam jakiegoś bardzo jasnego podkładu, który będzie pasował dla mojej tłustej cery. Z tej racji, iż moja skóra wydziela dużo znienawidzonego sebum, podkłady na mojej twarzy często ciemnieją... Dlatego też zawsze szukam najjaśniejszego koloru (oczywiście z uwzględnieniem pory roku, wiadomo, że latem się opalę). Miraculum bardzo ładnie matował moją cerę (uwzględniam w tym drobne poprawki w ciągu dnia) i nie sprawiał wrażenia maski na twarzy. Koszt to ok. 12zł. Pragnę też zwrócić uwagę, że Miraculum istniała dawniej jako uwielbiana przeze mnie KOLASTYNA. :)

Miraculum Ideal Satin
  • Balsam/mleczko do ciała Oriflame Silk & Cashmere. Totalna porażka, długo zajęło mi wyczerpanie tego kosmetyku. Średnio się wchłania i jest straaasznie rzadki! Często wylewał mi się opakowania. Jedyny plus to taki, iż nie podrażniał on skóry. Nawilżał słabo... Nie polecam w każdym razie. :)
Oriflame Silk&Cashmere
  • Krem do rąk Johnson's Body Care 24hour Moisture to moje wielkie odkrycie, szczególnie na porę jesienno-zimową!! :) Za 100ml tego specyfiku zapłaciłam niecałe 5zł. Krem jest nietłusty, idelanie się wchłania i pozostawia skórę rąk delikatną, nawilżoną i bardzo miłą w dotyku. To mój absolutny hit w tej kategorii, gdyż moje dłonie w okresie jesienno-zimowym są narażone na powstawanie suchych, odstających skórek.
Johnson's Body Care 24hour Moisture
  • Tusz do rzęs Yves Rocher Luminelle to jeden z moich najlepszych tuszy jakie do tej pory miałam okazję posiadać i używać. Opinie w internecie są bardzo podzielone, ale dla mnie służył bardzo dobrze i to przez dość długi czas. Po opakowaniu widać, że dość często go używałam, gdyż wszystkie możliwe napisy już się pościerały. :) Szczoteczka nie jest zachwycająco gruba, ale dla mnie dawała naturalny efekt wytuszowanych rzęs. Sam tusz sprawiał, że rzęsy nie były sztywne i z grudami, wręcz przeciwnie. Stawały się elastyczne! Obecnie produkt trochę się wysuszył i używam go czasem jako malowidełko dla moich brwi, bo delikatnie je przyciemnia.
Yves Rocher Luminelle
Zapraszam również na mojego bloga :)
http://modanablogi.blogspot.com/