wtorek, 20 lipca 2010

A teraz zużycie dłuuugoterminowe.

Bardzo dawno nie zużywałam czegoś tak długo. Ten żel otworzyłam w październiku, a skończyłam wczoraj wieczorem. Nie znam chyba nic bardziej wydajnego! Tym bardziej jestem dumna, mogąc zaprezentować Wam tu puste opakowanie po nim. A kupiłam go przypadkiem, bo latałam po aptekach w poszukiwaniu maseczki z miodlą Himalayi, nigdzie jej nie było, a kiedy wreszcie udało mi się znaleźć, była w zestawie z żelem za cenę zbliżoną do samej maseczki, więc długo się nie zastanawiałam ;) Oba te kosmetyki bardzo przypadły mi do gustu, w przeciwieństwie do kremu do twarzy, który dostałam jako gratis do tego zestawu - jest OK, ale nie do twarzy ;) 
Jako ciekawostkę podam, że zawsze na początku miesiąca robię listę rzeczy, które powinny mi się w danym miesiącu skończyć. Ten żel na tej liście znalazł się już w lutym, a skończył się teraz. Już się bałam, że to magiczna, bezdenna tubka ;)

5 komentarzy:

  1. Gratuluje!! Tez mam ten zel i ja mam z koleji wrazenie ze jest malo wydajny i ze szybko sie konczy hahaha. Moze to kwestia tego, ze poprzednio mialam Cleanance z Avene i ten starczyl mi na ponad rok!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Hehe, a za końcówkę Avene biorę się teraz ^^ Dostałam od kumpeli resztkę do potestowania i obawiam się, że te kilka ml starczy mi na miesiąc albo i dłużej ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kamila niemożliwe :D ten Himalaya wystarczy kropla na rękę i umyje się całą buźkę :) co prawda nie pieni się jakoś super, ale pięknie oczyszcza i jest delikatny, chyba po Ziaji do niego wrócę ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. To tak jak żel Avene. Uzywałam go 7 miesięcy. takie dlugoterminowe kosmetyki sa swietne bo nie trzeba robic zapasów.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja używałam kremu do mycia Himalayi do cery suchej i normalnej i byłam zadowolona, choć nie starczał mi na tak długo - może na 3-4 miesiace :D.
    Krem do twarzy był jak dla mnie w porządku ;).

    OdpowiedzUsuń