wtorek, 23 listopada 2010

Projekt denko - vol.2

Udało mi się zużyć kolejnych 5 kosmetyków, z czego z jednego zużycia cieszę się bardzo, bo mi zalegał i się kurzył.

Na to spójrzmy:

 Od lewej:
  • szampon oczyszczająco-normalizujący Tołpa - recenzja tutaj. Zużyłam z przyjemnością.
  • syndet Lipikar La Roche-Posay, czyli środek do mycia skóry suchej i wrażliwej. Próbka 15 ml wystarczyła mi na 2 tygodnie mycia twarzy (choć jest to kosmetyk raczej do ciała). Spisał się na 5-tkę - nie wysusza, super wydajny, kremowy, o miłym, słabym zapachu. Kupiłabym, gdyby nie to, że mam gazilion innych rzeczy do zużycia.
  • Tonik nagietkowy Celia z kolagenem - 200 ml za śmieszną cenę 5-8 zł (w zależności gdzie kupujemy). Fantastyczna alternatywa dla osób szukających bardzo taniego toniku polskiej firmy (na Ziaji świat się nie kończy ;)). Bardzo wysoko w składzie wyciąg z nagietka. Po otwarciu można przechowywać przez 9 miesięcy. Celię kupicie w osiedlowych drogeriach i w Tesco. Niedoceniana polska marka, kilka lat temu przejęta przez Daxa (polecam przy okazji bardzo dobry krem z algami Celii). Mają sklep internetowy.
  • Krem do cery naczynkowej Avene Antirougeurs - wersja Riche. Recenzja tutaj.
  • Syoss Color - 2-minutowa maska do włosów farbowanych - nie do końca potrafię ocenić jej działanie bo nie farbuję włosów. Maskę dostałam. Dla mnie nie zrobiła niczego, czego nie zrobiłaby normalna odżywka. Włosy po niej się dobrze rozczesują, nie plączą. Jest bardzo, bardzo gęsta. Tak gęsto, że strasznie trudno było ją wycisnąć z opakowania. Nie dla mnie.
Zauważyłam, że odkąd prowadzę detoks kosmetyczny, robię się wybredna. Chodzę po sklepach, oglądam zestawy świąteczne i wiele rzeczy mnie nie rusza. Zestaw szampon + odżywka i do tego plastikowe koraliki na rękę? Nie, dziękuję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz