Peeling to zużycie sprzed około tygodnia, natomiast żel - wczorajsze :)
* peeling Tutti Frutti - Farmona - dosyć delikatny, więc niezbyt przypadł mi do gustu.
* żel AA - dawno nie byłam tak ... niezadowolona z żelu!! "Codzienna porcja nawilżenia" ... taaaa. Dla mojej skóry była to codzienna porcja wysuszenia - zamiast nawilżać, wysuszał ją masakrycznie. "Ciało spragnione" - niewątpliwie, ale po tym żelu spragnione porzadnego balsamu/masęłka/kremu.
Zapach też nie przypadł mi do gustu - kojarzy mi się ze słodką, zimną kawą.
Ładną laurkę wystawiłaś kosmetykom :D
OdpowiedzUsuńAle i takie są potrzebne - ja np. już wiem, że nie byłabym zadowolona z tego peelingu (też preferuję porządne ścieraki), a do smarowania preferuję masła, więc żel również mógłby mnie wysuszyć :/
Ale to nie żel do smarowania tylko pod prysznic ;p
OdpowiedzUsuńDla mnie najlepsze są jakieś kremowe żele pod prysznic. Nie przesuszają tak skóry;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
http://mojportret.blogspot.com/
a jak pachnie peeling?
OdpowiedzUsuń