środa, 25 maja 2011

Maj, bye bye

Majowe denka nie są imponujące, raczej składają się z podstawowych rzeczy:

  •  Żel Gillette: lubię, używam, cenię za wydajność.

  •  Tonik Lirene do cery naczynkowej. Recenzja tutaj. Skromny i niepozorny, ale jeden z ulubionych.
 
  •  Galenic krem do rąk z olejem arganowym – miniaturka. Kupiłam zestaw miniatur bo chciałam wypróbować inne kosmetyki Galenic, a krem stanowił tylko dodatek, na którym mi szczególnie nie zależało. Okazał się najbardziej udanym kosmetykiem spośród 5 miniatur. Nie jestem jednak pewna tego, czy wart jest swojej normalnej ceny (50 zł za pełnowymiarowe opakowanie). Doskonale radził sobie jednak z dłoniami regularnie traktowanymi płynem do dezynfekcji.
  •  Barwa – szampon pokrzywowy. Prosty, przyjazny skład i brak silikonów. Nieźle oczyszcza, plącze włosy (w końcu bez silikonów), zapach średni. Śmiesznie tani, ale do włosów przetłuszczających mam innego ulubieńca. Bez odżywki moje gęste, ale cienkie kręcone włosy przechodzą po nim katusze.
  • Lactacyd – podstawa higieny dla wrażliwych.
 
  • Próbki: 3 kroki Clinique. Nie mogę przekonać się do tej serii. Krem nawilżający Yves Rocher, całkiem przyjemny, gęsty. Podkład Clinique dla cery tłustej. Bez rewelacji. Mimo świecenia skóry wolę podkłady nawilżające. Yves Rocher na tłuszczyk. Zużyłam, bo miałam. Co można powiedzieć po jednym użyciu? Jedynie to, że niespecjalnie odpowiada mi kolor, zapach i konsystencja ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz