sobota, 1 października 2011

Jeszcze parę drobiazgów


Zużycia bardzo długoterminowe:
  • Dezodorant-antyperspirant 'Bawełna' Jardins du Monde Yves Rocher. Sam dezodorant nie jest antyperspirantem, bo nie blokuje wydzielania potu. Mam to szczęście, że pocę się nieznacznie, nawet przy wysiłku fizycznym czy mocnych upałach, dlatego spełnia on moje wymagania dotyczące skuteczności. Dla kogoś bardziej potliwego może być jednak nieodpowiedni. Największymi atutami tego dezodorantu są zapach, wydajność i opakowanie. Pachnie łagodnie, coś jak świeże pranie wypłukane delikatnie kwiatowym płynem. Zapach nie zmienia się przy poceniu, świetnie neutralizuje. Wydajnością zaskoczył mnie bardzo pozytywnie. Zwykle kulki YR kończyłam po dwóch miesiącach, a tą mam znacznie dłużej, nie pamiętam już nawet od kiedy. Nowe opakowania dezodorantów YR są dużo lepsze. Mają większą kulkę, co jest znacznie wygodniejsze, bo nie trzeba się namachać. Nie zacina się, a przede wszystkim dezodorant nie pozostaje i nie zasycha na brzegach, co irytowało mnie w poprzednich kulkach.
  • Krem 'Artystyczny Nieład' Shock Waves Welli. Nie skleja włosów, jeśli nie użyje się zbyt dużej ilości - wystarczy naprawdę odrobina w zagłębieniu dłoni. Rozcieram obiema rękami i nakładam na moje loczki. Efekty są genialne i to w zaledwie kilka sekund. Czupryna zyskuje rewelacyjną objętość dzięki idealnie skręconym sprężynkom. A do tego przecudnie pachnie - można się uzależnić od tego zapachu. Przez to, że wystarcza tylko kapka produktu jest niezwykle wydajny - opakowanie używałam prawie dwa lata! Wyciągnęłam już zapasów następne pudełko.
  • Miniaturka mleczka do ciała 'Kokos z Malezji' Yves Rocher. Zaskoczył mnie pozytywnie składem - zaraz za wodą mamy olej ze słodkich migdałów, masło shea, aloes, a za kawałek olej kokosowy. Mleczko świetnie i długotrwale nawilża, gładko się rozprowadza, nie jest za rzadkie ani za gęste. Właśnie konsystencja nie jest lejąca - typowa dla mleczka, to raczej lekki balsam, ale mnie to odpowiada. Zapach jak najbardziej na plus, powiedziałabym że delikatnie kokosowo-migdałowy, nie jest intensywny. Szkoda, że dłużej nie utrzymuje się na skórze. Jak tylko wykończę balsamowe zapasy skuszę się na pełnowymiarowe opakowanie.
  • Miniaturki odżywki do włosów i żelu pod prysznic z hotelu Sheraton. W prezencie ślubnym dostaliśmy romantyczny weekend w hotelu Sheraton w Sopocie i stąd w mojej kosmetyczce znalazły się te miniaturowe kosmetyki. Cała linia ma orzeźwiający zapach mandarynki. Bardzo fajne produkty - żel pięknie pachnie, nie wysusza, jest wydajny i dobrze myje. Odżywka starczyła mi na 2 użycia, ma dużo silikonów i nie bardzo mi odpowiadała. Jej działanie porównałabym do masek Pantene.
  • Żel do mycia twarzy głęboko oczyszczający Pure System Yves Rocher. Przy ostatnich wizytych w YR dostałam te próbki. Żel zawiera dużo drobinek, ale nie są one ostre, peelingują bardzo delikatnie. Żel dobrze oczyszcza, lekko ściąga skórę. Nie mogę ocenić jego długotrwałego działania na zaskórniki, wypryski czy sebum. Zapach ma niestety odrzucający. Nie kupię pełnowymiarowego opakowania, bo od dawna używam do twarzy tylko łagodnych oczyszczaczy bez SLS.

3 komentarze:

  1. Matko! Dużo tego musicie mieć :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam tego bloga!
    Na moim blogu zmiany, nowy wygląd i notka, wyrazisz swoje zdanie na ten temat? beauty-fresh.blogspot.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Masz bardzo fajnego bloga. Notki są bardzo przydatne:)
    pozdrawiam Cie.

    zachęcam do obserwowania :)

    http://disturbed-style.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń