poniedziałek, 27 grudnia 2010

jeszcze w tym roku dałam sobie z nimi radę - teraz już z górki

Moim przedświątecznym pragnieniem było rozstanie z kosmetykami - wkurzaczami - więc wziełam się do roboty. Wyrobiłam się nawet przed czasem. Nie wszystkie były złe,szczęśliwie zakończyłam akcję "stop smalec "na głowie. Długo jeszcze będę wspominać wszędobylski zapach rzepy. Niestety zostało jeszcze trochę uparciuchów które nie chcą się skończyć. Dlaczego nie dzieje sie tak z kosmetykami lubianymi ?  :)
  • szampon Johnson`s baby - na początku dawał efekt dziecięco miękkich włosów,ale po jakimś czasie musiałam myć włosy codziennie gdyż moje włosy natłuszczał. :/ zużyłam go jako szampon do mycia pędzli. Ale złego słowa nie dam na niego powiedzieć :) a że moje włosy się po nim przetłuściły - no cóż - indywidualny problem.
  • krem ochronny Soraya z filtrem 30. Uzywałam go jako perfumy w kremie gdyż uwielbiam ten zapach. A pachnie dość intensywnie.
  • antypespirant  Nivea - kupiłam go ze względu na zapach(przypominał mi te stare kulki z Herbiny),ale na ciele jest już całkiem inny. Baaardzo wydajny. Używałam go jeszcze od wakacji. (po prostu sentyment)
  • to ostatnie to kaszmir do włosów w sprayu ale odpadła etykieta. Był różowy. Firma Loton ProVit. Ostrzegam przed nim bo większego kosmetyku placebo jeszcze nie widziałam. I ten zapach...mnie odrzucał. Przyznam się że ostatnią 1/3 wylałam gdyż po prostu odrzucało mnie od tego zapachu. Ale zrobiłam to po pierwsze z ulgą a po drugie - lekkim sercem gdyż to był gratis.A teraz cieszę się że mam tego koszmarka już z głowy :))))

    • balsam Soraya 60 - zużyłam bo do wakacji się przeterminuje,a bardzo fajnie natłuszcza w mrozy :)
    • ampułki wzmacniające z wyciagiem z rzepy z Joanny. Efekt nie powala ale razem z Seboradinem i Sebodermem dało radę moim przetłuszczającym się włosom. Choć ile z tego jest zasługą rzepy - nie wiem. Zapach - jak pisze producent - odrzuca,ale mnie osobiście nie przeszkadzał,mimo iż to Chanel5 nie jest. Pachnie typowym szamponem z rzepy.
    • szampon do włosów pzretłuszczających Seboradin - razem z Sebodermem jest super. Zapach - rzepy choć pisze że to ekstrakt z rzodkwi  :/
    • chusteczki bobini których używałam do demakijażu - 5,50 za 70 szt - opłaca się! i działają
      
    oto zbliżenie opakowania tego szamponu który uratował moje włoski (kupiłam go w aptece)


    a to opakowanie Sebodermu(także dostępny w aptekach) - emulsja którą wciera się w skórę głowy zaraz po umyciu włosów. Choć to emulsja,w żadnym stopniu nie przetłuszcza włosów,i działa. Jak mało który kosmetyk. Efekt jest widoczny już po pierwszym zastosowaniu. Jeśli znów pojawi się u mnie problem z przetłuszczaniem się włosów to na pewno do niego wrócę. Można go także nakładać na twarz! Jedyny minus to maleńkie opakowanie - 30 ml a kosztuje prawie 30 zl,choć efekt jest tego wart.



    A teraz taki mini bonusik - cienie Paese które z dnia na dzień coraz bardziej pokazują swoje denko

    a takze cienie Pierre Rene które zaraz po zakupie planowałam wyrzucic gdyż były tak skamieniałe ale zdrapałam wierzch i muszę powiedzieć że nawet się do nich przekonałam i używam ich na codzień. 

    6 komentarzy:

    1. Jaki jest nr tej trójki Paese? :)

      OdpowiedzUsuń
    2. ta trójka paese to seria Luxus nr 103

      OdpowiedzUsuń
    3. wow, gratulacje - ale dziury w cieniach ;)

      OdpowiedzUsuń
    4. Wow sporo tego :) moje gratulacje :)
      świetny blog, taki motywujący :)

      OdpowiedzUsuń
    5. Nieźle!Gratuluję! A ten szamponik i emulsję z apteki będę musiała koniecznie wypróbować, bo moje włosy bardzo lubią się przetłuszczać ;)
      Buziaki :*

      OdpowiedzUsuń