wtorek, 15 lutego 2011

Księżniczkowe zużycia

Rozkręcam się coraz bardziej ze zużyciami. Bardzo mnie to cieszy! Po ostatnich porządkach w mojej kolekcji muszę przyznać, że już niedaleko do mojego idealnego zbioru pielęgnacji.


Pożegnałam się z:
  • Żelem pod prysznic Les Plaisirs Nature Yves Rocher o zapachu mandarynki. Miałam go baaaardzo długo. Nie lubię żeli o tak dużych pojemnościach, bo szybko mi się nudzą, a szczególnie zapachy cytrusowe. Żele YR są gęste, bardzo wydajne, dobrze się pienią i mają intensywne zapachy. Szkoda że nie ma jakiejś pośredniej pojemności pomiędzy 50 a 400 ml. Tęsknię za moją ukochaną, wycofaną gruszką.
  • Szamponem Polleny Malwy z czarną rzepą. Świetnie oczyszcza włosy z brudu, środków do stylizacji, olejów itd. i to jego jedyna zaleta. Liczyłam przede wszystkim na to, że przedłuży świeżość moim włosom, a tymczasem przetłuszczają się nadal i muszę myć je codziennie. Jest rzadki, mało wydajny, pieniący się tak sobie. Oczywiście plącze włosy jak każdy szampon bez silikonów. Zapach specyficzny, można się przyzwyczaić.
  • Spray'em ułatwiającym rozczesywanie włosów dla księżniczek z Rossmanna. Przede wszystkim rewelacyjnie spełnia swoją podstawową funkcję, czyli pomaga w rozczesywaniu. Trzeba nałożyć go na włosy, wetrzeć i poczekać 2-3 minuty, żeby mógł zadziałać. A wtedy wystarczy tylko włożyć we włosy grzebień i same się rozczesują. Daje sobie radę nawet po zastosowaniu szamponu ziołowego plączącego włosy bez nakładania odżywki. Mam wrażenie, że odkąd używam tego sprayu włosy stały się nieco mocniejsze i mniej podatne na złamania. Pachnie przyjemnie, ma prześliczne opakowanie. Jedyne do czego mam zastrzeżenia to dozownik - mógłby rozprowadzać spray jak mgiełkę, a nie prosty strumień.
  • Kremem dla księżniczek z Rossmanna. Poza słodkim opakowaniem i całkiem niezłym zapachem (taka landrynka), który niestety po pewnym czasie już się przykrzy, nie ma żadnych zalet. Nie miałam odwagi użyć go do twarzy, smarowałam nim na zmianę stopy i ręce. Nie nawilża, ale pozostawia taki denerwujący film (jakby matowy), a przy tym ściąga. Nie zauważyłam żadnego pozytywnego wpływu na skórę podczas jego używania.
  • Żelem ze świetlikiem i aloesem pod oczy i na powieki Flos Lek. Uwielbiam jego delikatną, żelową konsystencję i to, że błyskawicznie się wchłania. Można go bez problemu używać pod makijaż - nic nie spływa, nie świeci się, nie roluje. Rewelacyjnie niweluje zmęczenie, opuchliznę, niewyspanie. Mógłby być co prawda bardziej wydajny, ale nie czepiam się przy tej cenie.
  • Kąpielą ziołową 'Lawenda' Dresdner Essenz. Zabarwia wodę na kolor atramentu, świetnie się pieni i przede wszystkim genialnie i bardzo intensywnie pachnie lawendą. Właściwości pielęgnacyjnych raczej nie ma, ale wrażenia aromaterapeutyczne zapewnione.

2 komentarze:

  1. aż się chyba skuszę na ten spray:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Naprawdę polecam! Kosztuje chyba coś koło 7 zł, a często są na niego promocje w Rossmannie.

    OdpowiedzUsuń