niedziela, 27 lutego 2011

Styczeń & Luty.

Witam się ze wszystkimi dzielnie zużywającymi Paniami. :)


1. Antyperspirant roll on antybakteryjny Tintin, Ziaja: Mówię mu stanowcze nie i z przyjemnością się z nim pożegnałam. Ma delikatny kwiatowy zapach - to jedyne, co mnie się w nim spodobało.
2. Szampon z serii Heat Defense, Dove: No i kolejny zawód. W niczym nie wsparł moich włosów w kontakcie z wysokimi temperaturami, a na dodatek wywołał u mnie łupież.
3. Clear do włosów farbowanych: Na niego czekałam, mój zbawca. Po łupieżu nie ma śladu, efekty były widoczne już po tygodniu używania.
4. Korektor w pędzelku Stay Natural, Essence: Ładnie zakrywał cienie pod oczami i wszelkie zaczerwienienia. Wada: szybko się skończył. ;)
5. Podkład w musie Soft Touch Make Up, Essence: Nie mam cery tłustej, tylko mieszaną. Skutkiem wybrania tego podkładu była schodząca skóra i ogólne przesuszenie cery. Po prostu nie dla mnie.
6. Pianka do depilacji o zapachu konwalii, Venus: Uwielbiam ją za zapach. ;) Starczyła mi na baaaardzo długo.

3 komentarze: