Na przełomie lipca i sierpnia udało mi się zużyć kilka rzeczy, ale dopiero teraz mam chwilę, żeby się tu nimi pochwalić.
- Tusz Avon SuperShock - zawsze był moim nr 1, dopóki nie kupiłam edycji limitowanej - była tragiczna. Teraz boję się kupić normalną wersję, ale na szczęście znalazłam inne świetne tusze, które podstawowego SuperShocka dzielnie zastąpiły.
- Szampon Joanna Naturia z Miętą i Wrzosem - uwieeelbiam szampony z tej serii, a ten zapach baaardzo przypadł mi do gustu, bardzo orzeźwiający. Od szampony wymagam tyle tylko, żeby ładnie pachniał, dobrze mył i nie niszczył włosów.
- Miniaturka pasty Colgate - ot, pasta ;) Te miniaturki świetnie sprawdzają się na wyjazdy.
Chyba z wrzosem, nie z pokrzywą :)
OdpowiedzUsuńAjć, zamyśliłam się chyba :D Poprawione :D
OdpowiedzUsuńTeż uwielbiam Super Shocka, ale zmartwiła mnie Twoja opinia odnośnie wersji w paski :(. Mam go jeszcze nie otwartego w zapasach i nadzieję, że okaże się równie dobry, co standardowy. Chwilowo zdradziłam go z Multi Actionem Essence - też świetny, a tańszy ;).
OdpowiedzUsuńten blog jest świetny! taka domowa terapia przez internet:P
OdpowiedzUsuńGani, też mam MA :) Tylko nakrętka mi się zepsuła i szybko pewnie wyschnie :(
OdpowiedzUsuńW moim MA po jakimś czasie obluzowała się nasadka szczoteczki i zsuwała się przy odkręcaniu. Wtedy odkręcałam szczoteczkę i z powrotem po użyciu wtykałam w nasadkę :D. Nie wpływało to na trwałość tuszu, bo zamknięty był przecież prawidłowo. Niemniej chyba te szczoteczki coś w sobie mają...
OdpowiedzUsuń